MARYJA!

Bestia wciąż walczy...

Bestia wciąż walczy...


Powojenna rzeczywistość Niepokalanowa i Polski miała jedno, wspólne oblicze: zniszczenie, ofiary, głód, niepewność, braki wszystkiego i... dziwna władza - bardzo niepolska. Odczuwał to boleśnie zwłaszcza Kościół katolicki i patrioci, którzy walczyli o wolną, niepodległą i Bożą Ojczyznę.

W kilka miesięcy po przejściu frontu podjęto wydawanie "Rycerza Niepokalanej". To dawało nadzieję, ale szybko pojawiały się trudności i przeszkody: papier, cenzura państwowa, prześladowanie w ukryty, a potem jawny sposób, aż do siłowego i niezgodnego nawet z ówczesnym prawem przejęcia maszyn drukarskich. Brat w tym czasie pomagał przy ekspedycji "Rycerza" i nieraz posługiwał przy furcie. Jednak z każdym miesiącem dawała o sobie znać Polska Ludowa: Później, w Warszawie, wiemy od ludzi stamtąd, bili pięścią: "...musimy to... to... środowisko szerszeni zdeptać, zniszczyć! Tu nie może być nic! Nowe zakazy, rewizje, kontrole wszystkiego i wszystkich, wreszcie oskarżenia i aresztowania". I tak Brat dostał się do grona oskarżonych o szkodliwą dla państwa działalność wywrotową i wraz ze współbraćmi (br. Symeon Blacha, o. Zbysław Niebrzydowski) aresztowany 20 XII 1948 r. i osądzony dopiero 19 VII 1949 w Warszawie oraz skazany z art. 23 z dn. 13.6.46 r. na dwa lata więzienia. Z oświadczenia jego rodzonego brata Henryka wynika, że powodem aresztowania Brata było rozpowszechnianie objawień fatimskich. W rzeczywistości skazany został za szerzenie ulotki Naglący apel Matki Bożej z La Salette o zwycięstwie Boga nad bezbożnictwem, co bardzo przypominało objawienia fatimskie. Taki, stosunkowo niski wyrok, jak na owe czasy, świadczy jednak o wrogim nastawieniu do Kościoła i jego sług, ale też o bezradności Polaków wobec nowej sowieckiej władzy.

Brat Innocenty początkowo przebywał w Warszawie, aż do rozprawy sądowej. Oto, co pisze z więzienia do br. Filemona Kozielczyka, swego bliskiego współpracownika w Niepokalanowie:

Na tym miejscu jesteśmy od 3 I. U mnie wszystko dobrze. Niepokalana czule się opiekuje. Ona jest zawsze dobra dla wszystkich. Mogę otrzymywać raz w tygodniu paczkę żywnościową 3 1/2 kg i list. Może być: cukier, masło, suchary itp. Z innych rzeczy nie przysyłać, bo nie potrzeba. O. Gwardiana, wszystkich ojców i braci pozdrawiam. Dziękuję za dotychczasowe modlitwy i nadal bardzo o modlitwę proszę. To były pierwsze święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok w miejscu odosobnienia i pogardy.

Warszawa, 9.1.1949

[...] O procesie powiadomił nas Klasztor Niepokalanów. Na proces wybraliśmy się trzej bracia Brata Innocentego Stanisław, Jan i ja Józef. Bracia Stanisław i Jan już nie żyją. W mroźny dzień grudnia 1948 r. w gmachu Sądu Ministerstwa Sprawiedliwości, zgromadziła się duża grupa ludzi wyczekujących na rozprawę o godz. 11-tej wprowadzono trzech oskarżonych, Ojca i 2 Braci zakonnych z Niepokalanowa wszyscy w kajdankach pod strażą po 2 MO.

Dokładnie nie pamiętam jak był ubrany skład Sądu, który składał się z trzech osób, ale prawdopodobnie po cywilnemu. Sędzia Główny starszy wiekiem, młodsi sędziowie młodsi wiekiem. Prokurator był młody, energiczny w wieku do 30 lat oraz byli obrońcy z urzędu. Obrońca, który bronił Brata Innocentego był wysoki, do 50 lat. Prokurator, jak mówili zebrani na korytarzu, to żyd z Rosji, NKWD, bardzo trzeźwy i bez ogłady życia.

Oskarżeni jak wyszli na salę sądu, byli załamani, bladzi, zmieszani w kajdankach w eskorcie po 2 milicjantów. Nie wolno było się zbliżyć do nich mimo naszej prośby, nie pozwolono się zbliżać do oskarżonych, nawet podać paczki. Przygotowane paczki dla oskarżonych odbierało MO do sprawdzenia i dopiero mieli dostarczyć więźniom.

Proces: Po odczytaniu przez Sędziego aktu oskarżenia, który był surowy paragraf.

Jako pierwszy zabrał głos prokurator, bardzo agresywny, zaciekły nie wykazując nic ludzkości zarzucając oskarżonym jak sabotaż, spisek zdrada przeciw ustrojowi Państwa Ludowego. Świadomie domagając się bardzo surowych kar wyroku, dla oskarżonych, jako świadomie działacie, przeciw ustrojowi. Jeśli pamiętam, dla Ojca żądał dożywotnie, a dla braci po 10 lat. Proces trwał 3 godziny. Obrońca Brata Innocentego w swoim wystąpieniu starał się o uniewinnienie Brata Innocentego, że jest niewinny. Że jego praca polega na różnych posługach i czynnościach w zakonie. W tym dniu był w drukarni i napisane pismo przyniósł dla ojca, nawet nie zwracając na jego treść zawartą, to tylko służbowe wykonywanie czynności, a nie wrogie działanie.

Obrońca domaga się zmiany paragrafu oskarżenia, bo jego oskarżony jest zupełnie niewinny. Podobnie i bronili obrońcy Ojca i Brata Blachy, że to pismo nie miało nic wspólnego z działaniem politycznym ani gospodarczym kraju, to sprawa religijna.

Ponownie zabrał głos prokurator rozwścieczony domagający się przykładnego surowego wyroku dla wszystkich.

Po naradzie sędziowskiej, widziałem że główny sędzia był zmieszany, nie zadowolony, ale odczytany wyrok był surowy. Bracia dostali po 2 lata więzienia, a ojca nie pamiętam.

Po odczytaniu wyroku i zakończeniu rozprawy, sędzia i obrońcy półgłosem mówili do siebie, że to niesprawiedliwe. Ci ludzie nic nie winni i nie mają pojęcia o pracy wywrotowej politycznej. To ludzie oddani służbie Bożej, pokorni i posłuszni.

Paczki żywnościowe jakie mieliśmy, odebrali milicjanci po rozprawie, a z aresztowanymi nie pozwolono nam się spotkać i powitać, tylko z daleka wejrzeliśmy na rozprawie, pamiętliwym współczuciem i pożegnaniem.

Józef Wójcik, 8 II 1995

Z więźniami tej kategorii odchodzono się szczególnie okrutnie, bez żadnych ludzkich odczuć. Brat świadom był okrucieństwa swych opiekunów, lecz zgadzał się z wolą Bożą, pozostając cały czas sobą, to znaczy rycerzem Niepokalanej, pokornym, dla wszystkich dobrym i miłym. Nie każdego to jednak interesowało czy poruszało. Razem z innymi był wykorzystywany do ciężkich robót, nie zważając na jego słabe siły. Pracował w różnych częściach Polski, m. in. w Warszawie i koło Szczecina, przy oczyszczaniu cegły i gruzów. Trudno sobie wyobrazić go w takiej pracy przy miernym wyżywieniu i rygoryzmie nawet podczas wypoczynku. Dwuletni pobyt Brata w więzieniu był bardzo ciężkim okresem służby Niepokalanej, ale i tam zdał egzamin. W więzieniu "wraz z ojcami i braćmi był bardzo źle traktowany, wskutek czego nabył wiele chorób, które znosił do śmierci" - zaświadcza Henryk Wójcik.

Franciszek Wójcik, z kolei, potwierdza działania aparatu władzy w tym czasie: "Kiedy Innocenty siedział w więzieniu, to w tym czasie milicja w nocy przychodziła do mnie i budziła i pytała jak się czuję, i czy w kamienicy nic złego się nie dzieje. A ja się domyślałem że tu chodzi o Brata Innocentego. Bo aresztowanie Innocentego, to było na tle politycznym. Bo podobno Innocenty w tamtych latach przed aresztowaniem miał dopisać w «Rycerzu», że Narody te, które zboczyły z drogi moralnej wcześniej czy później grozi im zagłada. W «Gazecie Robotniczej» w tych latach było zdjęcie Innocentego i brata Blachy i był podpis: «Chcieli wojny, mają pokój!»".

Inny jego brat, Józef, wspomina opowiadanie Brata Innocentego: Tam było bardzo ciężko i surowo. W obozie w Goleniowie przy budowie podobno więzienia. Było tak ciężko, że nieraz już był bliski omdlenia, obsługa była surowa bez serca ludzkości. Pewnego dnia jeden ze strażników zatrzymał Brata, odezwał się: Zostaw te taczki, od dziś będziesz na moich posługach, będziesz mi codziennie nosił kawę. A tylko Ci powiem jak kto Cię zaczepi to powiesz, że ja Cię posłałem i dla mnie to wykonujesz, nic więcej. Od tego czasu do końca kary było mu lżej. Mówił że i tam byli ludzie z sercem i zrozumieniem.

Kontakty z uwięzionymi braćmi były bardzo utrudnione i nawet podejrzane. Mimo to zawsze jeden z braci miał za zadanie, aby utrzymywać z nimi łączność. Takim bratem był Hieronim Wierzba, który pojechał do Goleniowa na spotkanie z pracującym w tamtym obozie Bratem Innocentym. Pisze o tym w artykule 200% normy, zamieszczonym w "Echo Niepokalanowa" (nr 17, 2 VIII 1950, s. 9-10):

W południowo-zachodniej części Szczecina, na peryferiach miasta - tuż obok linii kolejowej Szczecin-Kołobrzeg - znajduje się na wzniesieniu więzienny obóz pracy, w którym od dłuższego czasu przebywa Brat Innocenty. Obóz ten znajduje się w stadium rozbudowy, lecz tak, jak każdy inny obóz, przygnębiający sprawia widok.

Chociaż przed wyjazdem zachęcano mnie, bym mimo wszystko odwiedził Brata Innocentego bez habitu, gdyż habit w tych okolicznościach może razić i sprawić, że nie otrzymam widzenia z więźniem - udałem się jednak w habicie, i już drugi raz z kolei w podobnym wypadku załatwiłem sprawę nadspodziewanie dobrze. [...] otrzymałem widzenie bardzo szybko [...]. Po oddaniu kilkukilogramowej paczki przy stole ewidencyjnym mogłem zająć miejsce przy stole, przy którym czekał już na mnie Brat Innocenty. Wyglądał dobrze, lecz widoczne zmęczenie malowało się na jego twarzy, jednak radość z mojego przybycia rozproszyła te wszystkie cienie. Z wszystkiego jest zadowolony i zawsze uśmiechnięty [...] Zarząd więzienny wyznaczył więźniom dzienną normę 600 cegieł oczyścić i ustawić w kozły. Brat Innocenty wyrabia 200% normy. Naczelnik obozu jest z niego bardzo zadowolony i stara się o jego wcześniejsze zwolnienie. Jedna z pań [...] tak się wyraziła do mnie o Bracie Innocentym: Ten więzień, którego ksiądz odwiedził, ma ogromny wpływ na swych współwięźniów - co zaznaczył w czasie rozmowy ze mną mój brat. Więźniowie modlą się z nim razem i śpiewają pieśni do Matki Bożej - słowem zmienił atmosferę.

Ostatecznie Brat Innocenty przebywał w kilku więzieniach: w areszcie na ul. Sierakowskiego w Warszawie, przy ul. Anielewicza w Warszawie, w Goleniowie, w obozie pracy niedaleko Szczecina, w obozie pracy przy ul. Podchorążych w Warszawie. Tam dokończył swego wyroku.

ZWIĄZEK
MSZALNY

Każdy może zamówić intencję, która będzie dołączona do Związku Mszalnego, czyli Mszy zbiorowej sprawowanej przez 365 dni w Niepokalanowie.

ZAMÓW

PRZEKAŻ
DAROWIZNĘ

Niepokalanów pragnie kontynuować dzieło św. Maksymiliana. Każdy może wspomóc realizację tego zadania i misji.

WESPRZYJ

MOZAIKA
MĘCZENNIKÓW

Prosimy o finansową pomoc w realizacji tego dzieła.

PRZEKAŻ