Krótkie westchnienia
29.09.2021Złożył ostatni hołd Jezusowi Eucharystycznemu i ruszył na Daleki Wschód, by rozpocząć tam pracę misyjną w duchu Rycerstwa Niepokalanej. W czasie podróży morskiej, gdy nadeszła pora wspólnej adoracji poobiedniej czy wieczornej w Niepokalanowie, łączył się z nią duchowo, wraz z jadącymi z nim współbraćmi zakonnymi. Mszę świętą odprawiał na statku lub w kościołach portowych.
W Nagasaki, jak świadczy jego uczeń i współpracownik, o. Mieczysław Mirochna, "bardzo często nawiedzał Najświętszy Sakrament. W każdej trudności śpieszył do Jezusa Eucharystycznego, by otrzymać potrzebną siłę. Pragnieniem jego było działać przez nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu. Wyjaśniał nam, że kult Najświętszej Maryi Panny jest konieczny, by nas doprowadzić do kultu Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Pobożność jego przy odprawianiu Mszy świętej znana jest wszystkim, którzy w niej uczestniczyli: oczy miał utkwione w Hostię. Codziennie nawiedzał więcej niż dziesięć razy Najświętszy Sakrament, a czynił to z wielką pobożnością".
W pierwszym roku misjonarze polscy mieszkali w dzielnicy Oura, tuż przy katedrze, w której z początku odprawiali wszystkie praktyki pobożne. "Kiedy gromadka nasza - wspomina br. Romuald Mroziński - znacznie się powiększyła (w marcu 1931 r.), ks. bp Hayasaka pozwolił na odprawianie Mszy świętej u nas, jednak na przechowywanie Sanctissimum nie udzielił pozwolenia (ze względu na prowizoryczność naszego domu). Często więc chodziliśmy na adorację Najświętszego Sakramentu do pobliskiej katedry (trzy minuty drogi). Do katedry uczęszczaliśmy także na niedzielne błogosławieństwo i na nabożeństwa majowe". Nie było to łatwe dla Ojca Maksymiliana. W listopadzie 1930 r. zwierzył się swemu prowincjałowi: "Mimo deszczów jesiennych i wichrów chłodnych musimy, po medytacji w naszej skromnej kapliczce domowej, piąć się pod górę codziennie, a nawet wspinać się po chyba sześćdziesięciu schodach do kościoła parafialnego ze Mszą świętą", a czuły to zapewne jego płuca, które "wolałyby może kryć się przed zmianami pogody".
Kiedy przeniesiono się do Mugenzai no Sono, w maju 1931 r., w tamtejszej kaplicy, zwanej też kościołem, mógł zagościć na stałe Boski Więzień Miłości, jak zwykł nazywać Jezusa Eucharystycznego Ojciec Kolbe. Do tej kaplicy lgnęło jego serce. Ciekawymi spostrzeżeniami dzieli się br. Henryk Borodziej: "Zazwyczaj słyszeliśmy o świętych, że długie godziny trwali na modlitwie. Nasz Ojciec Maksymilian nie miał czasu na długie modlitwy. Poza przepisanymi modlitwami zakonnymi był zajęty obowiązkami przy wydawnictwie. Ale za to przy każdej sposobności wpadał do kaplicy, bodaj na chwilkę, formalnie na jedną lub dwie minuty, aby nawiedzić Pana Jezusa. Także gdy wychodził z klasztoru albo gdy do niego wracał, wstępował na chwilę do kaplicy".
Teresa M. Michałek, FN / red.
Fot. Archiwum Niepokalanowa
Sobota wszystkich sobót
Jeśli zapytamy, kogo w szczególny sposób czcimy w sobotę, raczej nie będzie miał problemu z odpowiedzią nawet przeciętnie wierzący katolik. Różańce, litanie, wotywne Msze ku czci Najśw. Maryi Panny, dedykowane Jej nabożeństwa, szczególnie to pierwszosobotnie - mocno utrwalają w pamięci Maryjny wymiar każdej soboty.
Zwiastowanie Maryi Pannie
Kościół czci tajemnicę Wcielenia Syna Bożego osobnym świętem, 9 miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Święto to obchodzono w Kościele Wschodnim w VI w. W Kościele Zachodnim wprowadzono je w VII w.
Działalność wydawnicza
Margaretki 2024
27 kwietnia - VII Spotkanie Apostolatu Margaretka
oraz grup i wspólnot modlących się za kapłanów.
Post Daniela
29 kwietnia - 5 maja, Niepokalanów, "Jesteście świątynią Boga i Duch Boży w was mieszka".
Czytaj dalej...Oddaj się Maryi!
4 maja, Niepokalanów - zawierzenia, świadectwa, Gość: Wiesława Kowalska, Modlitwa ekspiacyjna za grzechy przeciwko życiu.
Czytaj dalej...